sobota, 14 listopada 2015

Kraków - Katowice + Spotkanie z RLM



Hej wszystkim! Dzisiaj przygotowałam trochę większy post. Piątego listopada wyjechałam na trzy dni do Krakowa z harcerstwa. Drugi raz w życiu jechałam pociągiem. Tego pierwszego razu nie pamiętam, bo byłam bardzo mała. Zbiórka była o godzinie 20:30, więc jechaliśmy w nocy, kuszetkami. Było dość ciasno jak to w kuszetkach, miałam na tyle dobrze, że spałam na dole, a nie na samej górze. Przespałam całą noc, lecz ciągle się budziłam przez ten hałas.




Bardzo dużo zwiedzaliśmy, tak dużo, że na drugi dzień myślałam, że nogi mi odpadną. Moje buty były baaaardzo niewygodne! Pierwszego dnia chodziliśmy po Krakowie, zobaczyliśmy smoka i udało mi się uchwycić moment jak zieje ogniem. Wieczorem zaszliśmy do Galerii Krakowskiej.





Drugiego dnia odwiedziliśmy Katowice. Pojechaliśmy tam pod wieże. Starsze harcerki otrzymały krzyże.


Wieczorem mieliśmy iść na spotkanie z Ewą znaną jako Red Lipstick Monster. Była akurat wtedy w Krakowie i podpisywała książki. Na początku, gdy tam się wybraliśmy oczywiście musieliśmy zabłądzić. Szukaliśmy pasażu jakięś 30 minut. Pytaliśmy się ludzi, ale trudno było im wytłumaczyć. W końcu podeszliśmy do jakiejś Pani, która wiedziała, że idziemy do Ewy i wskazała nam drogę. Wtedy bardzo się przeraziłam. Kolejka do niej jak z Katowic do Krakowa. Nie mieliśmy czasu, ani chęci, ponieważ byliśmy tak zmęczeni, więc odpuściliśmy sobie.

Trzeciego dnia mieliśmy iść na Wawel i do jakiegoś muzeum. Jednak pech znowu do nas zawitał i mojej koleżance wpadło coś do oka. Była to niedziela, więc wszystkie apteki były zamknięte. Nie mieliśmy wyjścia, bo ból nie ustawał. Poszliśmy do szpitala, ale tam nie chcieli jej przyjąć, ponieważ mówili, że jest niepełnoletnia. Dali nam karteczkę, gdzie możemy znaleźć apteki całodobowe. Poszliśmy do jednej i wtedy kupiliśmy sól fizjologiczną, którą ona przepłukała sobie oko. Ból trochę ustąpił więc poszliśmy zwiedzać Wawel. Byłam bardzo głodna i zmęczona tym bieganiem szukając apteki z czego nie miałam chęci już nic zwiedzać. Następnie odwiedziliśmy księgarnie, gdzie każdy przeglądał książki. Ja pomagałam mojej drugiej koleżance wybrać książkę dla jej młodszej siostry i wtedy klepnęła mnie w rękę i kazała mi spojrzeć przed siebie. Zobaczyłam tam właśnie Ewe! Zamarłam, nie mogłam uwierzyć, że to ona i zamiast jak najszybciej podbiec do niej, stałam jak słup. Akurat wtedy wychodziła. Gdy się otrząsnęłam szybko wybiegłam z księgarni, ale ona już zakręcała. Bardzo chcieliśmy z nią zrobić zdjęcie no ale cóż...Można zaliczyć to do nie udanego spotkania.

Następnie chcieliśmy iść do tego muzeum, no ale jak do niego doszliśmy okazało się, że już zamykają. Prawdziwy pech! W schronisku zobaczyliśmy na Snapchacie RLM, że nagrywała jak była w bibliotece, a ja wtedy czytałam książce o śwince Peppie ah....

Jednak wyjazd mi się bardzo podobał i chętnie bym pojechała tam jeszcze raz.